Po kilku miesiącach zimowych, dobrnęliśmy powoli do etapu testowania naszej łodzi z napędem hydro-odrzutowym, czyli ogólnie mówiąc, strugowodnym. Po uporaniu się z instalacją elektryczną i chłodzącą (dzięki Panu Adamowi 🙂 Nadszedł czas na pierwsze próby na wodzie. Przed podpięciem wału napędowego, gruntownie został sprawdzony system chłodzenia silnika, oraz praca silnika bez obciążenia. Silnik kręcił się do 6500 obr/min i następowało odcięcie zapłonu przez komputer. Tak więc wszystko wydaję się być O.K.
Teraz przyszedł czas, aby zobaczyć co się będzie działo na wodzie…..
Dojechaliśmy bez problemów nad wodę. Po odpakowaniu łodzi z plandeki ochronnej, przygotowujemy się do slipowania. Ściągamy pasy mocujące, sprawdzamy wkręcenie korka spustowego z zęzy (bardzo ważna czynnośc 🙂 i rozpoczynamy kołowanie do slipu…. Przypominamy, że zamontowalismy typowy silnik Audi V6 2,8, z prototypowym systemem chłodzenia. Nasza łódka posiada system chłodzenia z obiegiem wewnętrznym (zamkniętym), z wymiennikiem ciepła chłodzonym wodą zaburtową. Z innych ciekawostek, zamontowane 2 baki o pojemności 120 litrów. Motorówka 7 osobowa, ale postaramy się ją sprawdzić z większym obciążeniem.
Łódkę postawiliśmy na przyczepie dwuosiowej z hamulcem najazdowym. Przyczepa na małych kołach 13 cali, aby maksymalnie obniżyć rufę holowanej łodzi i oczywiście ułatwić wodowanie. Podczas zrzucania na slipie, wysokość łodzi nad lustrem wody, nie ma zbyt dużego znaczenia, ale gdy znajdziemy się na dzikiej plaży, z brzegu której staramy się zwodować naszą motorówkę, wysokość rufy nad płaszczyzną wody ma kolosalne znaczenie. Jeżeli jeszcze nie posiadamy auta typu SUV z napędem 4×4, to dbajmy aby nie wjeżdżać zbyt głęboko, zwłaszcza gdy nie znamy rodzaju dna (piaszczyste, iłowe, łagodne itp.)
W kokpicie zamontowany komplet wskaźników: prędkościomierz, obrotomierz, temperatura wody, temperatura oleju, ciśnienie oleju, wskaźnik stanu paliwa, licznik motogodzin, ładowanie akumulatorów – kontroli oleju itp….. Fotele obrotowe, ułatwiające komunikację na łodzi…… Komora silnika wentylowana wywiewowo, poprzez 2 niezależne wiatraki beziskrowe o wydajności 12m3/min. Zamontowana automatyczna pompa zenzowa, oświetlenie obrysowe itd.
Rozpoczynamy wodowanie – pamiętajmy o sprawdzeniu szczelności łodzi (korek spustowy musi być wkręcony), kadłub musi być również odpięty z pasów zabezpieczających (spinających z przyczepą !!!)

I zaraz będziemy z łódką na wodzie…….i może uda się odpalić silnik 🙂

silnik odpalił i z pewną nieśmiałością delikatnie ruszyliśmy manetką…łódka chce płynąć 🙂

Zaraz wypływamy z zatoki na Duży akwen (oczywiście pojęcie względne:-) mówiąc
o dużym akwenie. Ale na nasze testy wielkość akwenu jest wystarczająca….

Jak narazie wszystko jest O.K. Silnik trzyma idealnie temperaturę, bez względu na
sposób w jaki pływamy. Czy niskie, czy też wysokie obroty, temperatura na poziomie
90 stopni. Jesteśmy zadowoleni 🙂 Teraz trzeba spróbować trochę ostrzejszego
pływania. Sprawdzamy elementy układu sterowania……

Zaczynamy pływać trochę ostrzej, musimy przetestować zachowanie sterowania w bardziej wymagających warunkach. Zobaczymy jak działa podczas większych przeciążeń….

i mamy awarię…:-) plan wykonany, nasze założenie jest takie aby w czasie testów „uszkodzić” to co jest najsłabszym elementem łodzi. W czasie takiego pływania mamy możliwość sprawdzenia najsłabszych elementów naszej konstrukcji. Pamiętajmy, że jest to prototyp, więc wiele rzeczy jest nie do końca sprawdzonych i zestrojonych. Pływania testowe, mają za zadanie pokazanie najsłabszych punktów naszej łodzi. Jeżeli wybierzemy się na „duże” pływanie, łódż powinna być opływana i pewna. Im więcej pływamy tym bardziej czujemy się pewnie na naszej „łajbie”, im lepiej ją czujemy, tym pływamy bezpieczniej 🙂
Wracając do naszy testów, udało nam się uszkodzić element sterowania strugą.
Przy większych naprężeniach podczas ostrych zakrętów i prób „wydolnościowych”:-)
puściło sterowanie łopatek łamiących strugę.

Pękł element układu kierowniczego, przenoszący sterowanie z teleflexu na łopatki załamująca strugę….. Niestety, tego uszkodzenia nie da się naprawić na wodzie. Bez sterowania łopatkami, na sterowaniu pagajami dopłynęliśmy do slipu, aby wyciągnąć łódkę i usunąć uszkodzenie……
Podsumowując: po naprawach i dopracowaniu szczegółów, nasz Stratus zaczął bardzo dobrze pływać. Układ sterowania działa bardzo precyzyjne i pewnie, układ przeniesienia napędu, duuuużo lepiej niż dobrze 🙂 (zasługa Jerzego A. – THX). Systemy elektryczne, elektroniczne, chłodzące bdb (zasługa Adama B. – THX) Po wszystkich testach, podjęlismy decyzję o wypłynięciu na urlop. Wybór padł na dziewicze tereny poligonu Drawskiego – Jezioro Lubieszewskie. Piękne widoki, wspaniała czysta woda i cisza miała nam zapewnić niezapomniany wypoczynek. Miała…..tak miało być,….ale nie było.
Jedyną rzeczą, której nie mogliśmy przewidzieć – to pogoda….była makabryczna. Na trzy tygodnie urlopu (przełom czerwca i lipca 2007) dwa tygodnie lało, a słońce wyszło na 3 dni……dosłownie na 3 dni. Oczywiście, brak słońca to nie problem, ale temperatura 11″C i fala 2 metrowa nie zachęcały zbytnio do pływania.
Podjęlismy wtedy decyzję, że były to nasze ostatnie wakacje w Polsce i tego się trzymamy. Nasz Stratus sprawował sie rewelacyjnie nawet przy 2 metrowej fali nie narzekaliśmy na jakieś jakieś nieprzewidywalne zachowanie łodzi. Trzeba było wtedy trochę inaczej pływać, bardziej technicznie, pracą silnikiem i korygowanie manetką nieprzewidzianych zachowań fal…..ale było OK.
Leave a reply